Kolejny nudny poranek jaki nie daje ci już zmrużyć oka.. Ptaszki śpiewają, słońce świeci Ci prosto w oczy. Sophie szykuje kanapki a Spinarak zaczyna strzelać siecią by trenować atak.
-Pobudka, inaczej będziesz zmuszony znieść mocną dawkę lodowatej wody z kubła. I ubierz się, masz już śniadanie i zaraz idziemy.-Powiedziała stanowczo tak, jakby nagle mieli pojawić się goście. Spinarak zajadał się swoim jedzeniem a pokemony Sophie były jeszcze ledwo przytomne. Nie wiadomo dlaczego, ale chyba coś się stało. Jest taka jakby je słoń nadepnął na odcisk, coś jest nie tak... Może jednak trudno jest zrozumieć kobiety, ale ciekawe co będzie.
,,Uderzcie tam, gdzie najbardziej boli''
-Cyrus, manga działu jakiegoś tam serii D/P. Czy on wie co mówi?-
Offline
- No już wstaje, powoli. Co ci tak spieszno, no? Jest piękny dzień, niema potrzeby się tak śpieszyć, co nie? Dobra, wstaje. - nie czekając na odpowiedź Sophie powoli się dobudziłem i wstałem na równe nogi na. Spokojnie porozglądałem się po okolicy, po czym podszedłem do mojego startera.
- Witaj Spinarak, widzę, że trenujesz ataki. Miło mi to widzieć. Przywitaj się z nowym przyjacielem i poznajcie się. - po przywitaniu się ze Spinarak'iem wypuściłem z pokeballa Durant'a z, którym również się przywitałem.
- Cześć Sophie, no to gdzie się kierujemy, bo jakoś strasznie ci się śpieszy. - usiadłem obok towarzyszki i wziąłem się za zajadanie śniadanka. Kiedy tylko się z tym uwinąłem pomogłem posprzątać Sophie i znowu rozejrzałem się wokół.
Offline
Ona nie patrząc na ciebie szybko rzuciła Ci gazetę o nazwie ''Top Trainer'' a tytuł pierwszego artykułu był taki: ''Wielkie losowanie,, a pod tym zakreślone czerwonym długopisem kawałek tekstu:
redaktor magazynu napisał:
Tak więc prosi się wszystkich ludzi którzy mają dołączony kupon do naszego czasopisma z kodem: 5Vc6 o przybycie do naszej redakcji jaka znajduje się w mieście Celadon w okresie jednego tygodnia by odebrać nagrodę. Jest to jajo pokemona, więc życzymy powodzenia.
Następnie zobaczyłeś iż właśnie Sophie ma ten cały kupon z tym kodem. Ale jednak zaraz, ona ma dwa te kupony co oznacza że jeden może być twój. Widnieją na nich złote litery i cyfry: 5Vc6...
-Teraz rozumiesz, jeśli nie przyjedziemy tam szybko przepadnie szansa na jajo pokemona. Ten jest dla ciebie, bowiem można odebrać tylko jedno jajo.-W jej głosie widać było wahanie, ale skoro macie to robić to prędko. Może znajdziecie gdzieś jakieś osoby jakie wam pomogą albo też dotrzecie tam samemu. Macie osiem, wszystko dzięki temu iż to jest prenumerata. Bardzo chce mieć to jajo, widać to w jej wyglądzie. Ciągle poprawia włosy albo wygładza ubranie, zaczyna się robić niezbyt przyjemnie. Chyba to odebrało jej trochę mózgu, ale jedz szybciej bo chyba takie opóźnienie jej może być niemiłe w skutkach.
,,Uderzcie tam, gdzie najbardziej boli''
-Cyrus, manga działu jakiegoś tam serii D/P. Czy on wie co mówi?-
Offline
- Bardzo ci dziękuje. Teraz rozumiem i będę się ruszał. - czym prędzej dokończyłem jeść śniadanie i pomogłem posprzątać Sophie. Schowałem kupony który otrzymałem od towarzyszki i podszedłem do pokemonów chciałem sprawdzić czy się już poznali i powiedzieć im, że musimy się szybko dostać do tego miasta. Kiedy już wszystko było gotowe zacząłem się zastanawiać nad tym kuponem. W końcu dzięki niemu mogłem otrzymać jajo pokemona. Ciągle dumałem nad tym jaki to będzie pokemon. To mógł być każdy pokemon i to właśnie mnie fascynowało. I kiedy już myślami odbierałem jajo w mieście Celadon coś do mnie dotarło.
- Sophie, a wiesz w którym kierunku musimy iść, żeby tam dotrzeć? Z tego co wiem to mamy dużo drogi do przejścia, a między tym miejscem a naszym celem jest kilka miast. - w końcu przypomniałem sobie o pewnym przedmiocie, który był w moim posiadaniu i był użyteczny w nawigacji. Mianowicie wyciągnąłem z plecaka mój Pokenav i sprowadziwszy gdzie jesteśmy, jak daleko znajduje się miasto Celadon i jak najłatwiej i najszybciej się tam dostać powiedziałem wszystko pokemonom i Sophie.
Offline
Miasto znajdowało się daleko od was, dlatego pojawiła się lekka pomoc. Bowiem najpierw można iść do Powter, następnie Ceruelan a z niego pożyczyć łódkę którą trasą morską dojdziecie do miasta. Ciężko, bardzo ciężko było się tam dostać gdy nagle poczułeś jak coś przebiega Ci po karku i nagle za tobą stoi dziki Bellsprout który widać się do ciebie dostać i złapał wasze kupony Dzikimi Pnączach chcąc wyskoczyć przez okno. Ma jednak zajęte pnącza i nie może wyskoczyć. Jest bardzo, bardzo młody i ciężko było by się tam dostać. Można mu odebrać owe rzeczy, ale może też zaatakować. Spinarak strzela fioletowymi kolcami, atakiem Trującego Żądła i jednak nic. Ma dobrą ochronę a Durant chce złapać go szczypcami przed czym unika. Pokemony twojej przyjaciółki nic nie mogą zdziałać, to ciężki przypadek.
-Rusz sięęęęeee...-Z pewnością chciała coś dodać, ale zaraz potem na jej twarzy wylądował korzeń, albo jego noga i dostała liściem po nosie. W jej ręce zaciskał się nóż, jeszcze trochę a skoczy na tego pokemona z wielkim nożem do krojenia mięsa. Nic dziwnego, to pewnie jej pierwsze jajo pokemona.
,,Uderzcie tam, gdzie najbardziej boli''
-Cyrus, manga działu jakiegoś tam serii D/P. Czy on wie co mówi?-
Offline
[Chcę ci tylko przypomnieć, że nie dodałeś Durant'a do mojej KP]
- Uspokój się Sophie! To, że nam coś zabrał to nie znaczy, że możesz go pokroić jak kotlet! - rzuciłem szybko dwa zdania i szybko podskoczyłem do towarzyszki wyrywając jej z dłoni wielki nóż i odłożyłem go. Potem starałem się pomóc jej z tym dzikim pokemonem.
- Spinarak użyj na nim Strzału Siecią tak, aby go unieruchomić. A ty Durant, postaraj się odciąć mu drogą ucieczki i zagonić go w jakiś róg. - miałem nadzieje, że kiedy ja i Durant odetniemy mu drogę ucieczki to Spinarak go unieruchomi siecią. Choć nie zgadzałem się z tym co chciała zrobić Sophie, to rozumiałem jej powód. Też chciałem dostać jajo pokemona, ale miałem nadzieje, że ochłonie i pomoże mi złapać pokemona nie krzywdząc go zbytnio.
- No jak Sophie, już ochłonęłaś? Pomóż nam i zamknij okna i odetnij mu drogi ucieczki, zgoda? Pośpiesz się, bo może nam się wymknąć. Dobra, Spinarak, postaraj sie jeszcze raz zaatakować go Trującymi Żądłami, a jeśli to nie pomoże to Durant ty atakuj Bellsprout'a Sekatorem, wszyscy wszystko rozumieją?
Offline
[A skanowałeś go?]
Opisując to krótko-dostałeś po twarzy plastikowym kuponem od pokemona który unikał latających noży Sophie, szczypców i strzałów Spinarak'a. Wyleciał przez drzwi a potem strzelił w nie solidną dawką kwasu. Opryskał całe i nie można go dotknąć, a jak teraz za nim nadążycie? Teraz stało się coś dziwnego, Durant stanął przed drzwiami i walnął je z całej siły głową która zrobiła się dziwnie twarda, a raczej wręcz metalowa. Nabrała innego odcieniu, czyżby to jakiś atak? Teraz była jak blaszka metalu, ale po kilku sekundach nabrała normalnego odcieniu. Sophie z nożem biegnie za pokemonem, Spinarak strzela w nią siecią która ma ją troszkę uspokoić i ty, którego porwał Durant przewracając na siebie i szybko biegnąc za nimi. Ludzie, a przynajmniej jakieś małe dziecko wracające ze swoim pokemonem[widocznie starterem]-Charmanderem strzela Żarem w Bellsprout jaka zasłania się kuponami. To rozzłościło Sophie tak przeraźliwie i krzyknęła na nie z całej siły: ON JEST MÓ...-Nie dokończyła bo potknęła się o kamień. Pokemon biegł jak oszalały a Sophie bierze małą patelnie którą miała pod ręką z powodu braku noży... Pokemon był już przy wyjściu do miasta gdy nagle ktoś, a raczej coś wyskoczyło zza drzewa z dziwną, czerwoną poświatą i uderzyło w tego szalonego kwiatka. Zza drzewa wyszedł trener którego po wyrazie miny Sophie zadźgała najpierw nożem, ale gdy okazał się niezainteresowany kuponem i wycofał pokemona do pokeball'a chyba skoczyła by mu do nóg i błogosławiła. Okazało się że to pokemon owego trenera. Tym dziwnym pokemonem który wam pomógł okazał się Vulpix jaka niewątpliwie była jego. Teraz idzie ze swoim trenerem do Sophie przy okazji zabierając patelnie jaką twoja przyjaciółka rzuciła na koniec w pokemona.
-Przepraszam za James'a. Jest młody, niedawno wykluł się z jaja. To chyba wasze...-Zaczął gdy podszedł blisko. Ze swoich spodni moro wyjął kupony dając go Sophie wraz z patelnią.-Jestem Ronald, a to moja Mizu i Faver.-Powiedział pokazując ową lisiczkę i ptaka o nazwie Hoothoot jaki właśnie przyleciał chcąc najpierw siadać na jego białej czapce, jednak potem zmienił lokalizację na lewe ramię chłopaka lekko zaciskając szpony na jego błękitnej podkoszulce.
,,Uderzcie tam, gdzie najbardziej boli''
-Cyrus, manga działu jakiegoś tam serii D/P. Czy on wie co mówi?-
Offline
[Myślałem, że skoro w adopcji był skan to nie muszę, sorka.]
Doszedłem do wniosku, że kiedy cała sytuacja się za kończyła była dosyć zabawna. Razem z pokemonami podeszliśmy do Sophie i Ronalda. Chciałem mu podziękować za jego trafną i udaną pomoc.
- Cześć, jestem Johnny i nie ma za co przepraszać. Mam nadzieje, że Sophie nie trafiła go żadnym nożem i nic mu się nie stało. A to moje pokemony - gestem ręki zwróciłem jego uwagę na dwójkę moich pokemonów. Po czym przykucnąłem przed Durant'em i zeskanowałem go wyciągniętym z plecaka pokedex'em.
- Muszę przyznać, że masz bardzo ciekawe pokemony Ronald, jesteś trenerem? - chciałem dowiedzieć się czegoś o naszym nowym znajomym. Okazał się bardzo miły, dlatego chciałem mu coś zaproponować.
- I jak Sophie, ochłonęłaś już? Hej, Ronald, mam do ciebie pytanie. Co byś powiedział na walkę ze mną? Dopiero rozpocząłem podróż i jeszcze nie miałem okazji z nikim stoczyć walki, no więc? - miałem nadzieje, że chłopak nie odrzuci mojej propozycji i, że Spinarak razem z Durantem staną do walki przeciw niemu.
Offline
[Sześć ataków w walce do użytku, wyprzedzam twoje pytania. W walce podwójnej przypada tak samo na jednego pokemona. Dozwolone jest danie im jednego przedmiotu na raz podczas jednej tury. Wtedy nie można użyć ataków. Przedmiotów nie można zabrać przeciwnikowi[z wyjątkiem wyjątkowych ataków... Złodziej, Ukąszenie....] Można wymieniać pokemona w każdej chwili, dodawanie TM/HM w walce jest niedozwolone w czasie walki.]
-E... Ściśle mówiąc jestem hodowcą, ale też trenuję pokemony. James wykluł się z jajka które przyniosła mi moja siostrzyczka która znalazła je na łące. Nie ma jeszcze startera, więc myślałem że jeśli uda mi się oswoić pokemona dam jej go. W pobliskiej hodowli mieszkam z dwoma braćmi- Alan'em i Percy'm. No i z Lili, ostatnio wydaje mi się że zaczyna zbyt często być w wylęgarni i zawsze pyta się nas od kogo owe jajo jest.... Chociaż ma dziewięć lat chyba zaczyna już planować podróż.-Zaczął powoli Ronald podając z małego, niebieskiego pojemnika z owocami i dał ptaszkowi małą, błękitną jagodę do zjedzenia.
-Hmn...No dobrze. Proponuję walkę ty i ona w walce dwa na dwa pokemony. Każdy z was użyje dwóch a ja czterech. Co wy na to?-Zapytał chowając pudełko do plecaka i wyjmując jeden Timer Ball i Pokeball w których są jeszcze dwa stworki. Sophie pokiwała głową wypuszczając Ralts...
,,Uderzcie tam, gdzie najbardziej boli''
-Cyrus, manga działu jakiegoś tam serii D/P. Czy on wie co mówi?-
Offline
[Zeskanowałem Durant'a w poprzednim poście.]
- Czyli ty i twoi bracia, wy w trójkę jesteście hodowcami? Co do walki to ja jestem za, a wy Spinarak i Durant? Stoczymy pierwszą walkę, jestem taki podekscytowany. No dobrze. - miałem nadzieje, że moje pokemony, które już nie znajdowały się w swoich pokeball'ach, były równie szczęśliwe z naszej walki jak ja. Z jeden strony cieszyłem się, ale z drugiej martwiło mnie, że nie wiedziałem jakich jeszcze pokemonów użyje Ronald. Moje dwa pokemony miały małe szanse w walce z Vulpix'em i Hoothoot'em Ronalda, ale nie były całkiem skazane na porażkę. Każda walka jest nieprzewidywalna i może się w niej zdarzyć wszystko, niestety nasz przeciwnik miał dwa razy więcej pokemonów ode mnie, co mogło świadczyć o tym, że jest bardziej doświadczony, z kolei jego pokemony mogły być silniejsze. Ale wierzyłem w moje pokemony i wiedziałem, że sienie poddadzą i będą walczyć do końca.
Offline